niedziela, 12 kwietnia 2020

Podzielona Kraina - I.5


Kij dobrze służył jako podpora, mimo to, gdy mag dotarł w końcu nad morski brzeg, słońce stało już dość wysoko i na wodzie kołysały się rybackie łodzie. Drogą w oddali podążało niewielkie stado krów, poganiane gałęzią przez dziewczynę, krzyczącą gardłowym głosem: „Heeezeee! Heeezeee!”, co odbijało się szerokim echem i dźwięczało nieprzyjemnie w uszach przybysza. Gotier odetchnął głęboko i zastanowił się, co teraz. Widział wioskę i zamek. Żadnych ludzkich siedzib poza tym. Teraz pozostawało pytanie: do którego z tych miejsc kierować się najpierw? A może żadnego? Chodzić swobodnie po Nawie, rozejrzeć się, a potem w odpowiednim momencie pójść z powrotem drogą, którą tu dotarł. Ni z tego, ni z owego przypomniała mu się jedna z narad, podczas której ustalano szczegóły wyprawy.
Gotier, już pogodzony z losem, postanowił wtedy zawalczyć o jak największy komfort. Dlatego kilkakrotnie dał wyraz pragnieniu podróżowania statkiem.
– Czcigodny Gotierze, rozumiemy te niedogodności – tłumaczył uprzejmie Geryn III – lecz nawet zakładając, że tym razem powiodłoby się i statek nie poszedłby na dno, w jaki sposób chcesz utrzymać wyprawę w tajemnicy?
– Moglibyśmy odebrać przysięgę od załogi – zaproponował Naois Strażnik Korony, co dowodziło, że wbrew powszechnej opinii drzemały w nim jakieś pokłady idealizmu.
– Nie. Nie musimy tu obecnym przypominać, z jakich sfer wywodzą się prości żeglarze. Nie ufamy im i uważamy, że bezpieczeństwo wyprawy wymaga, ażeby niestety narazić czcigodnego Gotiera na więcej trudów.
– Czy jesteś pewny, Miłościwy Panie? - wyszeptał Gotier, podczas gdy reszta Rady Magów rzucała mu współczujące spojrzenia.
– Tak. - Geryn III zawahał się i dodał miękko: – Zechciejcie pamiętać, czcigodni, że dysponujemy relacjami tylko tych, którzy podróżowali lądem. I nie znamy wieści od nikogo, kto kiedykolwiek próbował przybić do brzegu Nawy. Nikogo! – podkreślił, zdaniem Gotiera, zupełnie niepotrzebnie. – Bezwzględnie uznajemy konieczność narażania życia wysłannika, lecz nie bardziej, niż to absolutnie niezbędne.
Cała Królewska Rada Magów milczała.
Władca zakończył:
– Czcigodny Gotierze, ufamy, że rozumiesz, iż nie jest pożądane, byś ujawniał cel swojego przybycia i zwracał na siebie uwagę.
Cóż, zjawienie się wśród ludzi bez wątpienia nie spełniało królewskiego warunku, w związku z czym mag podjął decyzję o unikaniu ludzkich siedzib.
I zapewne postąpiłby tak, gdyby nie zdarzenie zaraz potem: z wody, całkiem blisko, wynurzył się ludzki kształt. Zwrócił blade oczy w kierunku Gotiera, który zobaczył nabrzmiałą, purpurową twarz topielca i błony pławne między palcami rąk. Ohydne wargi rozciągnęły się w czymś w rodzaju uśmiechu, a ich właściciel zrobił krok w stronę maga.
Gotier błyskawicznie zmienił plan i, oglądając się co chwilę, najszybciej jak potrafił podążył do wioski. Topielec zaś stał spokojnie i śledził go uważnym, nieruchomym spojrzeniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Epilog

Epilog   Hredrik wsunął ręce pod jej koszulę i łapczywie szukał ust kochanki, ale Gyrda odsunęła się, wstała i zawiązała tasiemkę u piersi. ...