sobota, 18 kwietnia 2020

Podzielona Kraina - II.5

Podczas gdy uwagę ciotki zaprzątały sprawy najwyższej wagi, siostrzenica z uporem oddawała się lekturze grubych tomiszcz. Księgi wzbudzały w Sigrlin mieszane uczucia. Dreszcz przejmował ją na myśl, że wszyscy ci, którzy pisali te słowa i ilustrowali je cierpliwie, spoczywali w grobowcach w podziemiach zamku. Jednak mimo wytężonej pracy, przedzierania się przez opisy bitew, sojuszy, uroczystości, zasług rycerzy i magów, udawało jej się wyławiać zaledwie strzępki informacji. Były zdania, które coś ze sobą niosły, coś niewyraźnego, jak dalekie echo spraw, o których nikt nie pamiętał. Gdy Sigrlin usiłowała wczytywać się i analizować je słowo po słowie, czuła się tak, jakby ktoś wyciągał do niej rękę z odmętów przeszłości – lecz tonący znajdował się zbyt daleko od brzegu, by dało się go uchwycić. Gdy kładła się spać, natrętne słowa dźwięczały w jej głowie:
...i wówczas Anzeis, później wsławiony jako obdarzony Rubinem, na czele swych jeźdźców dotarł do grodu, który zadziwił go swym bogactwem, lecz oburzony wstrętnymi praktykami wiedźm, nakazał odebrać im dobra, a je same żywcem spalić…
...przemierzali nieprzyjazne ziemie krok po kroku, zmagając się z dziwami, o których strach mówić, a którym tylko ogień i miecz dawał radę; gdybyż choć temu przedsięwzięciu towarzyszyła wdzięczność ludzka! Lecz nie, niewdzięcznicy wskazywali ścieżki wiodące na bezdroża, w których konie topiły się, a ludzie umierali z wyczerpania i głodu; w końcu trzeba było brać zakładników, by dotrzeć tam, gdzie należało; lecz i to nie uchroniło przed przygodami, jednej nocy nie upilnowany więzień uwolnił wszystkie konie, które poszły za głosami nocy i przepadły; więzień, gdy szlachetny Algalif krzyknął z rozpaczy, że wszyscy zginą, oświadczył, że niech najeźdźcy czym prędzej wymrą…
...i były przesiedlenia i przenosiny. Rozdzielali silnych od słabych. Silni byli zdatni do pracy, lecz i słabi mieli swoją rolę: uczeni magowie przyglądali się im i robili zapiski, nowatorskie, cenne. Do dziś w użyciu pozostają notatki o zarażaniu ospą i szczegółowe opisy nieleczonych objawów…
...Spór był między magami a rycerzami o sztukę zabijania. Dla rycerza bowiem nawet łuk nie jest szlachetny, bo nie pozwalając widzieć przeciwnika, nie pozwala wykazać się męstwem; co dopiero mówić o oparach, których wdychanie powoduje śmierć wszystkich. Lecz król wielce był rad, że można było pozbyć się starych, chorych, niezdatnych prędko i za jednym razem, nie dostawało bowiem katów...
...gdy Fryderyk Zwycięski objął wreszcie władzę w pełni zasłużonej chwale, nakazał, by sprowadzić z dawnego królestwa rodziny i sługi, albowiem wiele zostało pustych chat do zamieszkania, pól do obsiania i pięknych mis, wzorzystych tkanin, łodzi, zwierząt i wszelkiego dobra, które tylko czekały, by ktoś wziął je w posiadanie; i nawet najwięksi biedacy przybywali chętnie, lecz z początku wiele napotykali trudności, bowiem choć ludzi do pracy wciąż było wiele, byli oni leniwi i niechętni; nie chcieli też przyjmować nauk swoich nowych panów ani wydawać władzom swych ostatnich czarownic, które tylko szerzyły ciemnotę i zabobon, nic w zamian nie ofiarowując...
...Nadwodne Miasto broniło się długo, nawet po koronacji, gdy już zostało samo; gdy szlachetni wkroczyli wreszcie za bramy, ujrzeli, jak wielka była ciemnota, upór i okrucieństwo błękitnookich, albowiem ujrzeli ludzkie szkielety na ulicach i ślady uczt z mięsa ludzkiego…
...niedługo Fryderyk Zwycięski nacieszył się swoją małżonką Lillą, którą poślubił dla jej urody i znaczenia wśród tutejszych; gdy powiła syna, oświadczyła zaufanym, że żyć więcej nie chce i rzuciła się do Ścianki; mówią, że gdzieś w odludnym zakątku Janaru usypano jej kopiec według jakiegoś tutejszego zabobonu; magowie powiedzieli zgodnie, że niewiastom w połogu miesza się umysł; syn, późniejszy Tybald I, ku uldze wszystkich okazał się brązowooki, lecz siostra jego Seljumanna, będąc kwitnącym dziewczęciem, stała się wylwą i musiała zostać zamknięta i dla niej i innych podobnych nieszczęśnic zbudowano Heltzgrot, które potem pokolenia wzmacniały dla bezpieczeństwa wszystkich…
Te wszystkie krótsze lub dłuższe wzmianki, rozrzucone po opasłych tomach, wyblakłe i niekiedy zamazane przez czas, łatwo dawały się przeoczyć, lecz wyodrębnione, budziły w Sigrlin nieokreśloną grozę, zwłaszcza, gdy zestawiała napisane z tym, co już wiedziała i znała, na przykład wzmiankę o rozpaczy Lilli z pieśnią, którą ułożono na cześć jej zaślubin z Fryderykiem i którą do dziś śpiewano na wszystkich weselach, i bogaczy i biedaków:

Oto zwieńczenie dzieła Zwycięstwa
król poślubia swą panią
na cześć jej piękności, na cześć jego męstwa
niech żyją w szczęściu, w kochaniu!

Niech mroki pierzchną, gdy lud powita
królową odzianą w biel
jak rękę oddaje w promieniach świtu
wybawcy dzielnemu tych ziem!

Tym właśnie była zajęta Sigrlin, gdy podeszła do niej ukochana ciotunia. Obie kobiety były myślami bardzo daleko od siebie nawzajem, każda z nich miała umysł zaprzątnięty ważnymi dla siebie sprawami i gdyby nie łącząca je więź, byłyby dla siebie w tej chwili zupełnie obce. Mimo to, zarówno starsza, jak i młodsza podjęły wysiłek, by na chwilę otrząsnąć się z kłopotów, które ogniskowały ich myśli już od kilku dni. Nie było to jednak łatwe.
– Dziecko drogie, jesteś bardzo blada. Dobrze się czujesz? – zapytała Hermina z Topazów, siadając na krześle za stołem, na którym piętrzyły się księgi.
– Tak, dziękuję, ciotuniu. Jestem tylko zmęczona – odparła Sigrlin, zamykając czytany akurat tom. Z jakiegoś powodu nie chciała, by ciotka poznała przedmiot jej dociekań. Być może kryła się za tym obawa, by nie stać się przedmiotem krytyki – takiej samej albo jeszcze ostrzejszej niż ta, którą ona sama udzieliła Morholtowi.
Jednak Hermina z Topazów nie miała sił, aby wykazywać ciekawość, uznała jednak za swój obowiązek udzielić siostrzenicy niezbędnych pouczeń.
– Znam twoje zamiłowanie do wiedzy, jest ono chwalebne, lecz w taki czas jak ten bardziej stosowne jest odłożyć księgi i spędzić czas tak, jak wszyscy inni.
Sigrlin nie odpowiedziała, wpatrując się w swoje dłonie.
– Być może odzyskamy Sobną – dodała Hermina po chwili.
Siostrzenica drgnęła.
– Och – powiedziała tylko. Czy to oznacza wyjazd? Oderwanie od źródeł, biblioteki, historii? Od… Morholta?
Hermina tymczasem poczuła lekkie rozgoryczenie, bo spodziewała się gradu pytań, trochę liczyła też na to, że wyjaśniając je Sigrlin, będzie mogła dać upust nękającym ją wciąż wątpliwościom. Tymczasem Sigrlin zachowywała się jak kukła. Cóż, pomyślała Hermina cierpko, młodość szybko zapomina… Jednak sama najlepiej znała głębokie przywiązanie siostrzenicy do Sobnej. Nie miała teraz głowy do zastanawiania się nad nagłą zmianą uczuć u krewniaczki.
– Słyszałam, że na dniach planowany jest kulig.
– Tak, Kasylda już wszystko przygotowała.
– Moim życzeniem jest, droga Sigrlin – powiedziała Hermina nieco surowej niż zamierzała – abyś wzięła udział w tym wydarzeniu. Nie czas to i miejsce, by siedzieć zakopaną w księgach.
– To prawda, ciotuniu.
– Powiem Bercie, by przyszykowała ci odpowiedni strój – powiedziała Hermina, ucałowała siostrzenicę i wstała. Jej wzrok mimowolnie spoczął na okładkach ksiąg.
– Z takim pędem do wiedzy – dodała, myśląc o czymś innym. – Powinnaś była urodzić się chłopcem. Spełniłabyś swoje powołanie i byłabyś szczęśliwa.
Sigrlin pierwszy raz w życiu usłyszała od swojej ukochanej ciotki słowa tego rodzaju i poczuła się zraniona, jednak nie powiedziała nic, tylko zacisnęła dłonie na poręczach krzesła.
Hermina odeszła. Idąc do swojej komnaty, zaczęła w myślach układać list do Bredegara. W związku z ostatnimi ustaleniami, pismo należało wysłać jak najszybciej. Musiała też zobaczyć się z Olwen z Opali, seneszal Wierniry, która niedawno powróciła z dorocznego objazdu wszystkich włości i dzierżaw i miała zdać raport panom zamku.
Tymczasem Sigrlin utkwiła wzrok w księdze, lecz nie podjęła czytania z powrotem. Za oknem rozszalała się śnieżna zadymka. Wiatr wdzierał się przez szczeliny. Płomienie świec i pochodni przygasały i rozpalały się na nowo.
Morholta wciąż nie było.

1 komentarz:

  1. Jako dziecko lubiłem czytać książki historyczne, a potem samemu wymyślać stare księgi i udawać historyka wyłuskującego z rozsianych wzmianek prawdę o dawnych czasach. Widzę, że nie tylko ja.

    OdpowiedzUsuń

Epilog

Epilog   Hredrik wsunął ręce pod jej koszulę i łapczywie szukał ust kochanki, ale Gyrda odsunęła się, wstała i zawiązała tasiemkę u piersi. ...