czwartek, 23 kwietnia 2020

Podzielona Kraina - III.1



Morze bezustannie szumiało. Wezbrane fale rozbijały się o klif, z którego Olwen, Zazula, Miłost i Jaromir przyglądali się wypływającym łodziom. Ojcowie rodzin usiłowali zdobyć pożywienie. Z uporem, ponawiając wciąż próby, choć od kilku tygodni nawet najbardziej doświadczeni rybacy nie zdołali złowić choćby jednego morskiego stworzenia. Niebo i woda przybrały niepokojącą siną barwę. W miejscach, o których od pokoleń wiedziano, że były spokojne i bezpieczne, pojawiły się wiry wodne i zdradzieckie skały. Woda atakowała zajadle, wywracała łodzie, kamienie dziurawiły ich dna, doświadczeni pływacy zaplątywali się w wodorosty, machali w panice rękami albo usiłowali opanować łapiący ich nagle skurcz. Wciąż jednak wracali. Jak dotąd.
Dlatego dzieciarnia na klifie z niepokojem obserwowała, jak łodzie, jedna po drugiej, wypływały na wezbrane wody. Wszyscy czworo przytulili się do siebie, by zyskać trochę ciepła i wbili głodny wzrok w niebieskawy horyzont. Wiatr mierzwił im włosy i ziębił do szpiku kości.
– Ciekawe, czego to morze chce… – zastanowił się Jaromir, najstarszy z całej czwórki. Gdyby nie niebezpieczeństwo, pomagałby przy połowach. Lecz po ostatniej wyprawie ojciec zabronił mu tego stanowczo, mówiąc: „Teraz jest zły czas na to”.
Dlatego Jaromir niecierpliwił się i czekał.
Pozostali nie odpowiedzieli, usiłując rozpoznawać, która z dalekich sylwetek była tą jedyną, ojcowską. Zazula, której rodzic utonął w trakcie połowu trzy lata temu, z nie mniejszym napięciem niż reszta śledziła zmagania mężczyzn z żywiołem.
– No bo – drążył temat Jaromir – morze daje nam ryby i sól.
– I bursztyny – dorzuciła Zazula.
– Prawda – przyznał. – No a my, co mu dajemy?
– Morzu? Podziękowanie za połowy – powiedziała Olwen po namyśle.
– Może to nie wystarczy? Może trzeba złożyć ofiarę? - powiedział Jaromir, a wszyscy spojrzeli na niego.
– No co – bronił się. – Jak mój brat i jego żona budowali chałupę, to składali ofiarę zakładzinową. Ażeby ich żadne złe nie dopadło w nowym domu.
Skrzywili się, ale ta argumentacja trafiła im do przekonania. Zazula zauważyła:
– To prawda. Jak się coś dostało, to należy się odwdzięczyć. Musimy ofiarować coś morzu. Żeby mężczyźni wrócili i żeby coś złowili.
– Tylko co możemy dać morzu? – zastanowił się Miłost.
– Mam w chacie kamienie i bursztyny – wyznała Zazula ciężko. Olwen spojrzała na nią z podziwem. Zazula była chyba najwytrwalszą zbieraczką wszelkich morskich drobiazgów. Cieszyła się nimi, co jakiś czas wyjmowała ze skrzyni i miłośnie patrzyła na połyskujące w świetle barwy. A teraz była gotowa poświęcić zdobycze dla dobra wspólnej sprawy.
– Nie – powiedział Jaromir stanowczo i Zazula ledwo zauważalnie odetchnęła z ulgą. – To jest z morza. Powinniśmy chyba dać coś innego, czego ono nie ma. Coś bardzo, bardzo wartościowego.
– Olwen, czy ty po tym swoim nauczycielu nie masz jakichś rzeczy? – zapytał nagle Miłost.
Zapytana zaczerwieniła się i pomarkotniała. Nie lubiła głośno mówić o Gotierze. Zdążyła się do niego przywiązać, nie tylko za naukę, ale i za to, jakim był człowiekiem – dobrym, spokojnym, uczciwym. Gdy go zabrakło, musiała się zmagać nie tylko z pustką po nim, ale i z nowymi wymaganiami matki, która żądała, by teraz codziennie pisała od początku cały alfabet, by go nie zapomnieć, jak i z zazdrością swoich towarzyszy zabaw, którzy w czasie jej nauki pracowali ciężko razem z rodzicami. A niania przecież powtarzała, by chronić się przed cudzą zawiścią za wszelką cenę, bo zawiść to złe oko, które może przecież wyrządzić wiele szkód. Dlatego Olwen zgodnie z prawdą odpowiedziała:
– Zostały księgi i różne przybory, ale pani matka z nianią schowali je w skrzyni i kazali nie ruszać.
Siedzieli chwilę, milcząc.
– Ale mogę coś napisać – dodała Olwen w przypływie natchnienia. – Kto ma korę z brzozy?

1 komentarz:

  1. Lubisz światotworzenie, to widać. Magiczne tradycje, stare zwyczaje: magia żywa i wciąż obecna w ludzkim życiu to widać, że Twój konik :D

    OdpowiedzUsuń

Epilog

Epilog   Hredrik wsunął ręce pod jej koszulę i łapczywie szukał ust kochanki, ale Gyrda odsunęła się, wstała i zawiązała tasiemkę u piersi. ...